Archiwum czerwiec 2005


cze 15 2005 Trickz
Komentarze: 2

6.50 dzwoni budzik. Chłoak otwiera oczy, spogląda w okno. Widzi całkiem czyste niebo. Wczoraj wieczorem padało więc nie miał pewności czy dziś będzie sucho.

- Musi być sucho - pomyślał - inaczej nici z moich planów. Musi być sucho...

I tak minęło 10 minut, nie wiadomo na czym. Chłopak znów otwiera oczy. Musi wstać bo już 6.00 AM, musi się zbierać na działkę, inaczej będzie stratny na czasie. Po chwili wstaje i oczywiście patrzy w okno, i przez szybę ogląda chodniki.

- Są w miarę suche, to dobrze bo i trawa będzie sucha nie będę się ślizgał - Pomyślał z lekkim powątpiewaniem bowiem chodniki super suche nie były.

6 sekund od furtki spostrzegł że nie wziął klamki bez której jej nie otworzy, ale nie przejął się tym gdyż bez problemu mógł przeskoczyć ogrodzenia. Na innych działkach prawdopodobnie nikogo nie było. Niebo zachmurzone ale niezbyt ciemnymi chmurami. Looz.

- No teraz mała rozgrzewka, rozciąganie, podskoki... no nie ten dziad musiał tak wcześnie przyjść, niech go ... - w tej chwili spostrzegł sąsiada z działki na przeciw, a że nie lubił jak ktoś ogląda jego nieudolne starania by stać się sprawniejszym ruchowo, niespecialnie ucieszył go ten widok. - Ale nic jedziemy z tym koksem.

Jego ćwiczenia, które niedawno zaczął praktykować polegały na nieudolnym odtważaniu trików jakie udało mu się obejrzeć na filmikach zassanych z internetu. Jakieś kopnięccia z ćwierć-pół obrotu, pokraczne salto w przód , udające się raz na 10 prób, równie pokraczna gwiazda itp. choć nie za wiale rzeczy w tym itp.. Po kilku takich "seriach" przychodzi nieuniknione zwątpienie:

- Kurwa, why???!!! dlaczego nie potrafie robić tego tak jak ci goście, jestem nikim, szmatą, nawet zasranego salta w tył nie mogę zrobić, oni odbijają się i robią takie kopnięcia, że oko boli a ja co... jebany kamień, pipa, nic...

Ilekroć nasz bohater wybiera się na działkę , zawsze kończy się na tym samym: na zbluzganiu samego siebie, własnego nieudactwa. Pewnie gdyby Bóg go słyszał momentalnie unicestwiłby go trzaskając piorunami. Ale nieeee nieee teraz, teraz jest czas w którym trzeba się trochę nad sobą poużalać  poprzeklinać pod nosem pomyśleć o śmierci, konfliktach wewnętrznych, bezradności, wyalienowaniu...

- Kurwa mać ać, trza się bać . . . to jak jakiś pierdolony wyrok - przypomniały mu się słowa piosenki +/-. Właśnie siedział w domu , przed komp. próbując ściągnąć jakieś nowe filmy z extremalnymi trikami. (jak by mało mu było porażek w tym temacie)Siedział i siedział, myślał i myślał i czuł że jest nikim choć to uczucie jest niczym w porównaniu z tym co miało go spotkać w przyszłości...

mothafucker : :
cze 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

Blok . . . Bloq . . . Blog . . . mieć blog czy go nie mieć, oto zrodziło się pytanie. Ale jaka jest odpowiedź, i czym jest odpowiedź; czy jest ona rozwiązaniem zagadki, prawdą, fałszem, tego się nie dowie nikt. Czas jest absolutem, który wyjaśni wszystko albo nic, działamy pod jego komendę, jest wszystkim i niczym zarazem, przynosi odpowiedzi i zarazem coraz to nowsze zagadki . . . całość, pustka, głębia, nicość ...

mothafucker : :